ZAKOŃCZENIE SEZONU LETNIEGO – relacja

napisane przez grazkax25, 1-lis-2014

„Letni sezon turystyczny 2014 uważam za zakończony…” – tymi słowami Zdzisław Koń prezes Koła PTTK „Krokus” w Jastrzębiu- Zdroju zakończył przemówienie na dwudniowym spotkaniu, podsumowującym działalność Koła w mijającym okresie.
Zanim jednak nastąpiła część oficjalna imprezy, to wędrowcy spod znaku „Krokusa” przemierzali piękne tereny Pogórzy Karpackich.
Wycieczka miała charakter objazdowo- spacerowy. Pierwszym celem podróży był Nowy Wiśnicz, położony w centrum Wiśnicko- Lipnickiego Parku Krajobrazowego.

Odwiedziliśmy dziedziniec bastionowego zamku magnackiego, by podziwiać rezydencję Kmitów, rozbudowaną następnie przez ród Lubomirskich. W tym dniu na dziedzińcu panował duży ruch, trwały przygotowania do Otwarcia Roku Jubileuszowego 250 lecia Szkoły Rycerskiej oraz ślubowanie 1. rocznika Liceum Akademickiego Korpusu Kadetów w Łysej Górze (niedaleko Bochni).
Załoga zamku wiśnickiego w XVII w. była ogromna. Stacjonowało tu 200 konnych dragonów, 400 węgierskich piechurów, rozstawionych było 80 armat. Zgromadzone zapasy żywności wystarczały aż na 3 lata. To wszystko oraz potężne fortyfikacje pozwalały odeprzeć praktycznie każdy atak. Jednak podczas najazdu szwedzkiego zamek został poddany bez jednego wystrzału… mimo poddania się, barbarzyńcy ze Szwecji zniszczyli zamek i wywieźli 150 wozów z kosztownościami i dziełami sztuki.

Następnie przespacerowaliśmy się pod „Tęczę Wolności”, upamiętnia ona fakt wywiezienia z wiśnickiego więzienia transportu więźniów do Oświęcimia oraz akcję uwolnienia więźniów przez żołnierzy Armii Krajowej. Odnowiony i wzbogacony o kilka tablic pomnik jest darem i dziełem wiśniczanina prof. Czesława Dźwigaja. Odsłonięty został 23 listopada 1996 roku, podczas uroczystości patriotyczno-religijnej z okazji Święta Niepodległości i 15 rocznicy internowania członków NSZZ „Solidarność”. Monument swoim kształtem nawiązuje do tęczy, na łuku z brązu o rozpiętości 7,2 m umieszczony został napis: „Tym, którym Bóg, Honor i Ojczyzna ważniejsze były niż życie”. Tęczę przebija ponad 7 m długości miecz, na którego głowni umieszczone zostały godła Polski i herb miasta Nowy Wiśnicz. Za tęczą umieszczone zostało sześć tablic, poświęconych m.in. uczestnikom powstań 1830 i 1863 roku, żołnierzom I wojny światowej, legionistom, ludności polskiej i żydowskiej – więźniom obozów koncentracyjnych.

Kolejnym, odwiedzonym przez nas miejscem była „Koryznówka” – niewielki dworek , w którym mieści się Muzeum Pamiątek po Janie Matejce. Po muzeum utworzonym w domu rodzinnym Matejki przy ul. Floriańskiej w Krakowie oraz w Krzesławicach, gdzie Matejko mieszkał w późniejszych latach, wiśnicka „Koryznówka” jest trzecim w Polsce muzeum związanym z osobą wielkiego malarza. Ten niewielki, drewniany, kryty gontem, z wejściem poprzedzonym otwartym gankiem, dworek został zbudowany w latach 50-tych XIX w. przez Leonarda Serafińskiego. Żona Leonarda i żona Jana Matejki były siostrami, więc Mistrz Jan często bywał w Wiśniczu.

Przy pięknym, jesiennym słoneczku podeszliśmy pod kolejną zabytkowa budowlę… Zakład Karny w Nowym Wiśniczu. Obiekt znajduje się na wzgórzu obok zamku, dawniej był to klasztor Karmelitów Bosych – wybitne dzieło wczesnego baroku. Wraz z imponującą świątynią pod wezwaniem Chrystusa Zbawiciela i fortyfikacjami bastionowymi był najwspanialszą fundacją Stanisława Lubomirskiego, wojewody krakowskiego. Budowa kościoła karmelitów stanowiła wypełnienie ślubu złożonego przez magnata w oblężonym przez Turków obozie pod Chocimiem, we wrześniu 1621 roku.
Klasztor usytuowany na najwyższym wzniesieniu w Wiśniczu, wyraźnie dominował nad całą okolicą. 1 września 1655 roku Szwedzi zajęli zamek i klasztor, by w rok później przy opuszczaniu Wiśnicza podpalić kościół. W 1783 r. nastąpiła kasata klasztoru przez cesarza Józefa II. Dzieła sztuki wywieziono do Wiednia, a bibliotekę do Lwowa. W klasztorze usytuowano sąd i więzienie kryminalne. Świątynia pełniła funkcję kaplicy więziennej do 1939 roku.
Obecnie wyposażenie jest chyba równie „cenne”, gdyż obiekt otoczony jest wysokim murem, wokół rozmieszczono wieżyczki strażnicze i do tego jeszcze rozwinięte na murze zasieki… może nawet Szwedzi nie daliby rady.

Schodkami zeszliśmy w dół,  by po chwili wejść na plac kościelny parafii pw Wniebowzięcia NMP. Początek historii parafii w Nowym Wiśniczu związany jest, podobnie jak pozostałe budowle z tego okresu, z rodem Lubomirskich. Konsekrowany 11 sierpnia 1647 r.

Nasz wiśnicki spacer zakończył się w Rynku, tuż obok ratusza, gdzie ustawiono pomniki poświęcone Stanisławowi Lubomirskiemu i Janowi Matejce. Nasz przewodnik Witek Jędrusiak zwrócił jeszcze naszą uwagę na kamienicę, która należała do głównego architekta i budowniczego miejscowości – Włocha Macieja Trapoli.

Kolejnym etapem była Lipnica Murowana.
Niewątpliwym magnesem miejscowości jest znajdujący się tutaj kościół drewniany św. Leonarda. Według tradycji zbudowany został w 1141 roku na miejscu gontyny pogańskiej, której pozostałością jest tzw. słup Światowida, na którym wspiera się ołtarz św. Leonarda. Obecny kościół zbudowany również na tym miejscu pochodzi z XV wieku. Kościół należy do najstarszych i najlepiej dotąd zachowanych gotyckich świątyń drewnianych, tym cenniejszy, iż do naszych czasów przetrwał w stanie niemal niezmienionym. Wielką wartość artystyczną zwłaszcza w kontekście całości wnętrza, posiadały znajdujące się tu do niedawna trzy ołtarze tryptykowe, dzieła małopolskiego cechowego malarstwa tablicowego. Po włamaniu do kościoła i kradzieży tryptyków jakie miało miejsce z 4 na 5 lipca 1992 roku, odzyskane tryptyki znajdują się w Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie.
Powódź, która wystąpiła w 1997 roku, naruszyła fundamenty budowli, wyrywając z podwalin kamienie. Fala zalała wnętrze kościoła wywołując wiele szkód: nanosząc szlam i potęgując zawilgocenie ścian, a zarazem malowideł. Wewnątrz zniszczony został nagrobek i piwniczka rodziców bł. Ledóchowskich.
Zabytkowy kościół św. Leonarda został wpisany 5 lipca 2003 r. na listę światowego dziedzictwa kulturowego i naturalnego UNESCO jako perła średniowiecznej architektury drewnianej.

Pani przewodnik z Lipnicy zaprowadziła nas do gotyckiego kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Andrzeja Apostoła, wzniesionego z fundacji króla Kazimierza Wielkiego w 1363 roku.
Do najcenniejszych zabytków znajdujących się w kościele można zaliczyć umieszczoną w bocznym ołtarzu gotycką rzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem z około 1370 roku, krzyż na tęczy nawy głównej z XVII wieku oraz ołtarz boczny Pana Jezusa Ukrzyżowanego z początków XVIII wieku. Warto też zwrócić uwagę na chrzcielnicę kamienną z XIV lub XV wieku.

Mimo, iż Lipnica jest niewielką miejscowością, na terenie parafii znajdują się aż cztery kościoły… Odwiedziliśmy jeszcze jeden, niezwykle cenny, gdyż związany z osobą św. Szymona z Lipnicy.
Został zbudowany na miejscu domu rodzinnego św. Szymona w latach około 1636-1648, a więc jeszcze przed jego beatyfikacją, która miała miejsce 24 II 1685 roku.
Na uwagę w kościele zasługuje ołtarz w stylu rokokoneogotyckim z 1860 roku, w którym znajduje się obraz świętego Szymona z II połowy XVII wieku. Obok kościoła zachowała się szesnastowieczna studnia.
Przy kościele Lipniczanie ustawili pomnik króla Władysława III zwanego Łokietkiem. Warto zaznaczyć, iż jest to pierwszy w Polsce pomnik tego monarchy. Pomnik został odlany w brązie, a jego odsłonięcie nastąpiło 27 września 1998 roku. Projekt pomnika jest autorstwem artysty rzeźbiarza Czesława Dźwigaja, profesora Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Profesor znany jest w Polsce jako twórca licznych pomników, między innymi spotkać je można w Nowym Wiśniczu, gdzie profesor się urodził.

Lipnickie zwiedzanie zakończyliśmy w centralnym punkcie miejscowości – w Rynku. Obszerny kwadratowy rynek stanowi  obok kościoła p.w. św. Leonarda najcenniejszy zabytek Lipnicy Murowanej. Wokół rynku wznosi się parterowa zabudowa, w większości drewniana. Domy usytuowane są przeważnie szczytowo, a wiele z nich zachowało do dziś podcienia wsparte na słupach. Wiele z domów mieszczańskich w rynku zostało uznane za zabytkowe.
Pośrodku rynku znajduje się figura bł. Szymona z Lipnicy wzniesiona w 1913 roku z fundacji mieszkańców, Franciszki Ledóchowskiej, właścicielki majątku. Na czworobocznym, ogzymsowanym cokole znajdują się płaskorzeźby: bł. Szymona wspomagającego chorą, Orzeł Biały, pogoń Litewska i herb Lipnicy.

Warto jeszcze wspomnieć o słynnym konkursie palm wielkanocnych, jaki corocznie odbywa się w Lipnicy Murowanej. Najstarsi mieszkańcy parafii w Lipnicy Murowanej pamiętają zwyczaj sporządzania na Niedzielę Palmową pięknych wysokich palm. Z przekazów swoich przodków zachował się ten zwyczaj do dziś. Palmy, o grubości mieszczącej się w dłoniach, wykonywane są ze starannie układanych pręci i wiązane witkami w odległościach 20/30cm w zależności od wysokości palmy. W czubie u góry wiązana jest wiązka palmy stawowej i strojona kolorowymi wstążkami i baziami wiosennymi. Wysokość palmy dyktowana była wielkością gospodarstwa i jego zamożnością. Gospodarz, który nie wykonał palmy by ją później poświęcić w Niedzielę Palmową nie miał pewności czy w ciągu roku będzie żył w szczęściu. Palmy te miały chronić m. in. od chorób i zarazy.
W 1958 roku lipnicki poeta Pan Józef Piotrowski ogłosił I konkurs Palm na Niedzielę Palmową. Dziś Palmy Wielkanocne osiągają wysokość powyżej 25 metrów. W dniu konkursu odbywają się liczne imprezy towarzyszące m. in. występy zespołów folklorystycznych, pokaz i degustacja potraw regionalnych, wystawy prac twórców ludowych.

Po zwiedzaniu nastał czas na krótki spacer. Pogoda niezwykle temu sprzyjała, więc podjechaliśmy na przełęcz nad Lipnicą Górną, by przejść szlakiem na szczyt góry Paprotna(436 m npm).  Znajduje się tutaj ścieżka przyrodnicza „Kamienie Brodzińskiego”.  Teren ten zaliczany jest do terenu Pogórza Wiśnickiego na obszarze Wiśnicko-Lipnickiego Parku Krajobrazowego.
Są to ostańce wierzchowinowe (dokładniej twardzielce) – twardsze skały, które przetrwały erozję. Największy jednak wpływ na ich powstanie miała epoka lodowcowa, a zwłaszcza ostatnie zlodowacenie.
Kamienie Brodzińskiego to bardzo malownicza grupa 9 skał w kształcie baszt, grzybów, ambon i skalnych występów. Największy z ostańców zwany Wielkim Kamieniem ma wysokość ok. 10 m i długość 16 m. Znajduje się na szczycie wzgórza. Swoim kształtem przypomina szeroką basztę.
Nieco na zachód od Wielkiego Kamienia, nieco poniżej, znajdują się 3 tworzące zwartą grupę skalne grzyby o wysokości ok. 5 m. Pomiędzy nimi występują charakterystyczne okna skalne – szczeliny, które powstały w wyniku fałdowania warstw skalnych i późniejszego ich wietrzenia.
W tym miejscu nasi turyści mogli dać upust swej fotograficznej, radosnej twórczości…, a Krokusiaczki prezentowały „jaskółki” na poszczególnych formacjach skalnych.
Nazwę skałom nadano na cześć pochodzącego z tych okolic (z Królówki) poety, historyka, teoretyka literatury, publicysty, tłumacza i profesora Uniwersytetu Warszawskiego Kazimierza Brodzińskiego.

Kolejną atrakcją wycieczki była przeprawa promowa przez Jezioro Czchowskie. W miejscowości Wytrzyszczka udaliśmy się na prom, natomiast nasz kierowca Mirosław pojechał do Tropi.
Po przepłynięciu jeziora przewodnik Wituś zaprowadził nas do Kościoła parafialnego pw. Świętych Pustelników Andrzeja Świerada i Benedykta. Budowla jest romańska i pochodzi z przełomu XI/XII w. Jeden z najstarszych w Małopolsce. Miał go fundować około 1045 roku Kazimierz Odnowiciel, a poświęcić ok. 1073 r. św. Stanisław męczennik.
Wg. tradycji budynek powstał w miejscu gdzie znajdowała się pustelnia św. Świerada, mnicha benedyktyńskiego żyjącego na przełomie X i XI w.
W ościeżu północnego łuku tęczowego zachowały się fragmenty romańskiego malowidła w technice al fresco, z użyciem barwników niebieskiego i czerwonego. Przedstawiają postać węgierskiego władcy, św. Stefana, w koronie z berłem w prawej dłoni, który sprowadził św. Świerada znad Dunajca na węgierską wówczas Słowację. Pochodzi z I. Połowy XII w. i wiąże się z benedyktyńskim środowiskiem artystycznym środkowej i płd. Europy. W ościeżu południowym widnieje romański zacheusz w formie malowanego krzyża oraz zacheusz gotycki – świadkowie wczesnych konsekracji tego kościoła w 1073 i po odbudowie kościoła po zniszczeniach tatarskich w XIII w.

Po wyjściu z kościoła mogliśmy podziwiać piękną panoramę Jeziora Czchowskiego, z odbijającymi się w nim promieniami zachodzącego słońca.

Zrobiliśmy spacerek do miejsca, gdzie niegdyś znajdowała się pustelnia świętych Świerada i Benedykta. Przeszliśmy jeszcze dróżkami kalwaryjskimi obok cudownego źródełka.

W ciągu dnia tych atrakcji było naprawdę dużo, co spowodowało, iż nasi zacni turyści poczuli lekki głodek. Miejscem naszej bazy był pięknie położony nad brzegiem Jeziora Rożnowskiego ośrodek „Stalownik” w miejscowości Bartkowa.

Jako, że impreza była zarazem podsumowaniem sezonu letniego, wieczorem odbyła się część oficjalna. Prezes Koła omówił miniony, bardzo udany sezon turystyczny oraz przedstawił propozycje wycieczek w sezonie 2015.
Podczas uroczystości zostały wyróżnione osoby najaktywniejsze w działalności Koła. Pamiątkowe gadżety otrzymali:
prezes Koła Zdzisław Koń
w-ce prezes Grażyna Patalon
sekretarz Andrzej Kolano
nieobecny podczas uroczystości skarbnik Stefan Ziaja.
Szczególnie wyróżniony został szef sekcji górskiej Tadeusz Kurowski, otrzymał czarny polar z wyhaftowanym napisem „KIEROWNIK TADEUSZ”.
Wyróżniono osoby, które najczęściej uczestniczyły w wyjazdach „Krokusa”:
Marek Gulardowski, Jan Krosny, Urszula Kurowska, Joanna Pyra oraz Ireneusz Trzaskalik.
Kulminacją części oficjalnej było przyznanie tytułu „Honorowy Krokusiak”. Osobą, która swoim wieloletnim zaangażowaniem zasłużyła na to zaszczytne miano został przewodnik Witold Jędrusiak.
Został obdarowany pamiątkowym dyplomem, statuetką, czerwonym polarem oraz koszulką z napisem „PRZEWODNIK WITEK”. Uczestnicy zgotowali Witkowi owacje na stojąco!- Dziękujemy Ci Witku za wszystko co zrobiłeś dla nas i Koła!
Po części oficjalnej Krokusiacy przy muzyce bawili się do późnych godzin nocnych.

Niedzielny poranek był nieco chłodny i mglisty. Nie przeszkadzało to naszemu morsowi Januszowi, który popływał „na rozgrzewkę” w jeziorze.

Pożegnaliśmy uroczy i gościnny obiekt – „Stalownik”( serdecznie polecamy!) i ruszyliśmy w trasę.
Podjechaliśmy w pobliże korony zapory Jeziora Rożnowskiego. Miał to być punkt widokowy na malownicze usytuowanie jeziora pośród wzgórz, jednak tafla zbiornika tonęła we mgle. Brak widoków przewodnik Witek zrekompensował nam swoimi opowieściami.

Udaliśmy się w drogę do „Skamieniałego Miasta” w Ciężkowicach. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę w Rynku ( imponujące są rozmiary 170×100 m.) w Zakliczynie, w którym od ponad 600 lat co środę odbywają się słynne jarmarki zakliczyńskie.
Uwagę niewątpliwie przykuł ratusz – położony w centralnym punkcie Rynku, kiedyś siedziba władz miejskich, a obecnie instytucji kulturalnych.
Urokliwa jest zabytkowa zabudowa Zakliczyna z charakterystycznymi podcieniami, będąca nielicznym w Polsce reliktem dawnego budownictwa małomiasteczkowego.

Po nocnych harcach pora była już najwyższa, aby Krokusiacy nieco pospacerowali. Najlepszym miejscem w tej okolicy było „Skamieniałe Miasto” w Ciężkowicach, które jest rezerwatem przyrody nieożywionej.
Położony na prawym brzegu rzeki Biała, wśród lasu mieszanego – rozrzucona jest grupa skałek dużych rozmiarów, zbudowanych z gruboziarnistych piaskowców i zlepieńców ciężkowickich , fantazyjnie ukształtowanych wskutek procesów erozji.
Wędrówkę rozpoczęliśmy od wejścia na „ Ratusz” – skałę (ok. 12 m wysokości), na którą prowadzi przerzucona nad drogą kładka. Stąd wyłonił nam się piękny widok na dolinę rzeki Białej i kolejną niesamowitą formację skalną – „Czarownicę”. Profil czarownicy jest najlepiej widoczny od strony drogi.
Później wróciliśmy na parking, obejrzeliśmy znajdującą się skałę tzw. Grunwald (ok. 17 m wysokości). Jest to skała w kształcie baszty wydłużonej równolegle do drogi asfaltowej, a nazwę nadano w 1910 r dla upamiętnienia 500 rocznicy bitwy pod Grunwaldem. Umieszczono na niej tablicę pamiątkową ufundowaną przez I.J.Paderewskiego.
U podnóża Grunwaldu od strony drogi można wejść do wnętrza skały, gdzie według legendy został ukryty skarb. Skała otwiera się tylko raz w roku podczas rezurekcyjnego podniesienia (przeistoczenia) w kościele ciężkowickim i ukazuje swe bogactwa tylko na krótki moment. Nikomu nie udało się do tej pory wydostać skarbu, a chętnych podobno było wielu. Dzięki tym zdolnościom skała nosiła kiedyś nazwę Piekło, niektórzy mieszkańcy jeszcze dziś używają tej nazwy.
Następnie wchodzimy przez wejście z napisem „Skamieniałe Miasto” na teren drugiej części rezerwatu. Tuż obok minęliśmy obudowane źródełko, przeszliśmy „Wąwozem Harcerzy” i po krótkim podejściu oczom naszym ukazały się dwie imponujące skały, pierwsza to „Warownia Dolna” o wysokości 10 m, nieco wyżej „Warownia Górna” o wysokości 14 m. Jak głosi legenda obie warownie były niegdyś zamieszkane przez rycerzy broniących tego niezwykłego miasta.
Minęliśmy „Orła” – to w tym miejscu Czeszko będąc na polowaniu zobaczył orła i  ruszył za nim. Gdy orzeł przysiad na wzgórzu, wtedy rycerz zobaczył wspaniałą okolicę, więc postanowił założyć tutaj swój gród.
Nieopodal Orła na niewielkiej polance wyrosły dorodne „Pieczarki” – jest ich kilka.
Kolejnym dziwem natury było „Piekiełko”. Nazwa nie jest przypadkowa, gdyż formacja skalna, tworząca niszę, mieni się od dołu barwami czerwono- brązowymi.
Doszliśmy do skraju lasu, przed nami „Borsuk”. W tym miejscu przestroga dla skąpców,  gdyż nazwa związana jest z bardzo skąpym rycerzem, który ukrył tu swe skarby, zdobyte z wyzysku poddanych i napadów na przejeżdżających podróżnych. Człowiek ten był tak chciwy, że w obawie przed kradzieżą swego dorobku, położył się przed jamą jak borsuk i pilnował wejścia. Jednak pomimo swego bogactwa, umarł z głodu i pragnienia.
Wyszliśmy z lasu i w promykach jesiennego słońca, dotarliśmy do „Piramid”, są to bloki piaskowca o wysokości 5 i 4 m, wyglądające jak pomniejszone piramidy egipskie.
Szlak ponownie wprowadził nas do lasu, przeszliśmy „Lisim Wąwozem”, nazywanym tak przez miejscowych z uwagi na lisie nory w nim występujące i dochodzimy do „Domu Pustelnika”.
Później przeszliśmy ścieżką przez łąkę i ponownie znaleźliśmy się w lesie.
Po krótkim podejściu dotarliśmy do „Baszty Paderewskiego”. Nazwa pochodzi stąd, że z jej szczytu widać panoramę na dworek Paderewskiego, położony na drugim brzegu Białej w Kąśnej Dolnej.
Minęliśmy po drodze skałę „Cyganka”, następnie idąc lekko pod górę doszliśmy do dwóch skałek nazwanych „Grzybek”. Niższa ma wysokość 4m, zaś wyższa o wysokości 6,5m przypomina formę grzybka.
Ostatnim ostańcem w rezerwacie, jest „Skała z Krzyżem”. Według legendy jest to kościół parafialny zamieniony w skałę. Do takiej kary przyczynił się sam proboszcz. Miał on słabość do gry w kości i pewnego dnia przegrał z diabłem, a stawką była świątynia. Inne podanie głosi, że na skale tej lubił przesiadywać diabeł, który zrzucał z góry kamienie na przejeżdżających drogą poniżej kupców.  Jego poczynania zakończyły się wraz z postawieniem na szczycie krzyża.

W tym miejscu skończył się teren rezerwatu i uliczką w dół udaliśmy się do centrum uroczego miasteczka Ciężkowice. W Rynku znajdują się drewniane domy z charakterystycznymi dla tej części Małopolski podcieniami i położony centralnie klasycystyczny Ratusz – doskonałe miejsce na odpoczynek po fantazyjnym spacerku.

Na zakończenie naszej wycieczki odwiedziliśmy jeszcze Nowy Sącz. Spacer rozpoczęliśmy przy ratuszu na rynku, obok pomnik Jana Pawła II autorstwa prof. Czesława Dźwigaja z 2006 r. Witek zwrócił naszą uwagę na elementy architektoniczne neorenesansowego ratusza  oraz na kamieniczki wokół rynku.

Przespacerowaliśmy się bulwarem nad Dunajcem i doszliśmy do ruin zamku królewskiego. Z dawnej świetności pozostało niewiele, jedynie Baszta Kowalska oraz zarys pozostałych zabudowań, a historia tej budowli sięga czasów Kazimierza Wielkiego, który wzniósł go w latach 1350-1360, w miejscu dworzyszcza z czasów lokacji miasta. W powiązaniu z murami miejskimi tworzył dobrze ufortyfikowany północno – zachodni narożnik miasta.
Na zamku tym bywało wielu znamienitych gości, między innymi: Ludwik Węgierski, Elżbieta Łokietkowa, królowa Jadwiga, Władysław Jagiełło, książę litewski Witold, król węgierski Zygmunt Luksemburczyk i jego żona Maria, król Władysław Warneńczyk , Jan Długosz, król Jan Olbracht, król Jan Kazimierz, król Jan III Sobieski wraz z królową Marysieńką, synem Jakubem.
Lata schyłku Rzeczpospolitej wpłynęły między innymi na zanik znaczenia zamku sądeckiego. Przemarsz konfederatów barskich i wywołany przez ich nieostrożność pożar zamku w 1768 r. wypalił jego główną budowlę.
W 1769 r. pożar w dokończył dzieła zniszczenia. Zamek stał bez dachu. Austria przystępując do rozbiorów Polski przejęła wszelkie królewszczyzny w tym zamek sądecki nie dbając o jego zachowanie. W 1838 r. odbudowano północną część zamku umieszczając w nim koszary i magazyny wojskowe.
Sądeczanie podejmowali próby odbudowy zamku, ostatecznie zakończono odbudowę w 1938 r. otwarciem w jego murach Muzeum Ziemi Sądeckiej. Okupant niemiecki zamienił zamek w 1939 r. w koszary wojskowe, a cenne zbiory muzealne zmagazynował w jednym z pomieszczeń. W piwnicach i przyziemiu zamku zgromadzono amunicję, której wybuch spowodował 17 stycznia 1945 r. o godz. 5-tej rano wysadzenie zamku w powietrze, niszcząc tym samym jedną z najstarszych budowli zabytkowych miasta. W 1959 r. resztki murów zamku uporządkowano i zabezpieczono. Zrekonstruowano wg planu z XVII w. Basztę Kowalską.
Ze skarpy obok ruin rozpościera się widok na dolinę Dunajca i Kamienicy, Beskid Wyspowy, Sądecki, Pogórze Rożnowskie oraz przy dobrej pogodzie – Tatry.

Następnie udaliśmy się pod synagogę. Budynek synagogi stanął w 1746 r. Wzniesiono go z cegły na planie prostokąta 25 x 19 m o ścianach 8 m wysokich (wysokością swą nie mógł przewyższać najniższego kościoła w mieście). Nakrywał go wysoki, łamany dach „polski”.
Synagoga była domem modlitw Izraelitów do czasu ich eksterminacji przez hitlerowskiego okupanta. Zamieniono ją wówczas na magazyn mienia pożydowskiego.
Do czasu przekazania jej przez gminę żydowską w Krakowie w 1974 r. miastu Nowemu Sączowi pełniła rolę magazynu różnych towarów.  Zniszczony budynek synagogi przejęło Muzeum w Nowym Sączu z przeznaczeniem na galerię sztuki. Galeria nosi nazwę „Stara Synagoga”. Służy prezentacji dawnego i współczesnego dorobku artystycznego twórców z miasta, regionu i kraju. Zawiera ekspozycję pokazującą pamiątki po nowosądeckich Żydach pt. „Byli wśród nas”.

Weszliśmy jeszcze na plac kościoła pw. św. Ducha i klasztoru oo. Jezuitów. Historia tego obiektu sięga roku 1400, kiedy to mieszczanin krakowski Lang Seidel ufundował kościół p.w. św. Ducha i Jedenastu Tysięcy Dziewic (towarzyszek św. Urszuli)przy szpitalu-przytułku istniejącym na tym miejscu już z końcem XIV w. Z fundacji Władysława Jagiełły wzniesiony został klasztor w 1410 r., w którym król osadził oo. norbertanów, jako opiekunów kościoła i szpitala. Kościół jest orientowany, murowany, częściowo oszkarpowany, zachowało się w nim gotyckie prezbiterium z ostrołukowymi oknami i sklepieniem sieciowym z końca XV w.
Po 1918 r. przeprowadzono prace konserwatorskie prezbiterium odkrywając w nim żebrowanie sklepienia, powiększając okna zamurowane od dołu do połowy wysokości w pocz. XIX w., kiedy kościół służył za magazyn mąki dla austriackiego wojska.
W pożarze miasta w 1894 r. zniszczony został częściowo kościół wraz z wieżą i klasztor. Po odbudowie kościół przybrał dzisiejszy wygląd.
Na dziedziniec kościoła prowadzą dwie bramy barokowe z XVIII w. Na nim pośrodku stoi statua Matki Boskiej z końca XIX w.

Zrobiliśmy jeszcze krótki odpoczynek, by nasycić się klimatem starówki Nowego Sącza.

Wyjechaliśmy w drogę powrotną do Jastrzębia- Zdroju. Po drodze zatrzymaliśmy się w „Dworku Mikołaja” w Wadowicach na obiadek, aby z pełnymi brzuszkami wrócić do domku.

Ostatnia impreza z cyklu „letnich” była nieco inna niż pozostałe. Przede wszystkim zafundowaliśmy naszym zacnym uczestnikom zdecydowanie więcej zwiedzania, a przecież Krokusiacy to nader wszystko wędrowcy górscy. Mamy nadzieję, iż ta forma wycieczki również przypadła do gustu uczestnikom i co najmniej raz w roku będziemy tego typu imprezę organizować.
Warto jeszcze wspomnieć, iż nasze wypady podobają się również niektórym kierowcom autokarów, obwożących naszych turystów. Dowodem tego było wypisanie deklaracji członkowskiej PTTK (oczywiście do Koła „Krokus”)przez naszego kierowcę Mirosława. Witamy wśród Krokusiaków!!!
Serdecznie dziękujemy wszystkim uczestnikom za wspaniale spędzony czas i zapraszamy na kolejne imprezy!!!


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Uzupełnij działanie matematyczne *