Krokusiacy po raz kolejny pokazali niesamowity hart ducha, a przede wszystkim pokazali swoje umiłowanie górskich wędrówek.
Niedziela 3 lutego 2013 roku nie zapowiadała szczególnych wrażeń, związanych z wyjazdem miłośników turystycznych wędrówek. Jeszcze dzień wcześniej w Jastrzębiu- Zdroju aura znamionowała raczej dżdżystą, jesienna pogodę.
Niestety, jak zwykle przy tak niepewnej pogodzie, część turystów zrezygnowała z wyjazdu. Mimo wszystko, niezłomni twardziele górscy stawili się w niedzielny poranek, gotowi stawić czoła jednej z najbardziej kapryśnych gór w Beskidach – szczytowi Pilska.
Autokar dowiózł nas do Korbielowa, na Przełęcz Glinne (809 m.n.p.m.). Rozpoczynamy wędrówkę z miejsca, gdzie jeszcze kilka lat temu, celnicy i straż graniczna stresowali, podążających tą drogą turystów.
Przy padającym śniegu wyruszamy czerwonym szlakiem. Trasa wygląda całkiem dobrze, szlak jest przetarty, a poza tym nasz przewodnik Mirek Kordiak jest przygotowany na najtrudniejsze warunki – zabrał ze sobą rakiety śnieżne, by ewentualnie przecierać grupie drogę.
Wędrujemy pomiędzy drzewami regla dolnego, by po kilkuset metrach wkroczyć na przecinkę graniczną, gdzie pojawił się słowacki szlak niebieski.
W doskonałych humorach doszliśmy do rozwidlenia szlaków. Czerwony (Główny Szlak Beskidzki)odbija w tym miejscu w prawo, w kierunku Hali Miziowej. Dwójka naszych uczestników wybiera właśnie tę drogę, co nie było najlepszym rozwiązaniem, gdyż szlak był zasypany i po półgodzinnym wędrowaniu musieli zawrócić w drogę powrotną na Przełęcz Glinne. Przez cały czas utrzymywali kontakt telefoniczny z kierownikiem wyprawy Zdzisławem i spokojnie dotarli na przełęcz, a później zjechali autostopem do Korbielowa.
Podążaliśmy teraz szlakiem niebieskim. Nachylenie zbocza było coraz większe, więc tempo marszu nieco spadło, momentami mozolnie trzeba było wspinać się po coraz większym śniegu.
Po wyjściu z górnoreglowego lasu na otwartą przestrzeń, wiatr i ciągle padający śnieg, dają się mocno we znaki. Teraz już nasz przewodnik musiał wzmóc czujność, gdyż prowadził nas na orientację i jeszcze musiał utrzymywać kontakt z zamykającym grupę przewodnikiem. Jednak krajobraz jaki tworzyła natura zapierał dech w piersiach, dzięki niemu zapominaliśmy o trudach wspinaczki.
Dotarliśmy do Góry Pięciu Kopców (1542 m.n.p.m.), stąd już tylko kilkaset metrów na szczyt Pilska po stronie słowackiej, jednak postanowiliśmy zakończyć dalsze wędrowanie – szlak jest całkowicie niewidoczny. Radosna grupa Krokusiaków pstryka pamiątkowe zdjęcia i zaczyna odwrót w kierunku schroniska na Hali Miziowej.
Zbocza Pilska, to wręcz Mekka narciarska, gdzie jest kilka wyciągów narciarskich oraz rozwinięta cała infrastruktura z tym związana. Schodzimy szlakiem wzdłuż nartostrady do schroniska. Teraz grupa mogła się troszkę rozgrzać i posilić. Ubrania nasze były zmrożone, a czapki sztywne jak kapelusze.
Po wyjściu z budynku schodziliśmy szlakiem zielonym w kierunku Korbielowa. Jako, że nasza trasa pokrywała się w większości z nartostradą, więc po drodze mijało nas mnóstwo narciarzy. Trzeba było uważać, gdyż niektórzy szusowali niczym zawodowcy.
Wycieczka ze wszech miar udana, warunki prawdziwie zimowe i nasi wspaniali turyści mogli doświadczyć nowych doznań. Niechaj żałują ci, którzy wystraszyli się pogody.
Wycieczki z Kołem PTTK Krokus zawsze zapewniają moc pozytywnych wrażeń. Serdecznie zapraszamy na kolejna wyprawę, tym razem 10 marca wyjazd na „Królową Beskidów” – Babią Górę.
no images were found
Dodaj komentarz